Menu
NewsCall for Articles - Holocaust Studies and Materials 2026Call for Articles 2026 Call for Articles Connecting scholarly reflection on the Holocaust to the present - new sources and technologies in research The past decade has seen a breakthrough in Holocaust research, both in terms of the availability of archival sources and the digital ... Farewell to Marian TurskiIt is with profound sorrow that we bid farewell to Marian Turski—a distinguished journalist, historian, and Survivor. An extraordinary man whose voice resonated deeply, he not only shared the lessons of the past but actively championed courage, solidarity, and empathy in the face of evil. ... Center in EHRI PL consortium
Michal Kowalski's reply to the article by Jan Grabowski and Katarzyna Markusz POLIN AWARDS 2024
add your e-mail to the
NEWSLETTER |
Zagłada Żydów.
Zagłada Żydów.
Sewek Okonowski, oprac. Marta Janczewska
CZYTAJĄC GAZETĘ NIEMIECKĄ ...
Zagłada Żydów.
Raul Hilberg
Holocaust Studies and Materials
Zagłada Żydów.
Wybór źródeł do nauczania o zagładzie Żydów
Zagłada Żydów.
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
Prowincja noc.
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
"Jestem Żydem, chcę wejść!".
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
aaa
Zagłada Żydów.
Zagłada Żydów.
Sewek Okonowski, oprac. Marta Janczewska
CZYTAJĄC GAZETĘ NIEMIECKĄ ...
Zagłada Żydów.
Raul Hilberg
Holocaust Studies and Materials
Zagłada Żydów.
Wybór źródeł do nauczania o zagładzie Żydów
Zagłada Żydów.
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
Prowincja noc.
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
"Jestem Żydem, chcę wejść!".
Zagłada Żydów. Studia i Materiały
aaa
Polish Center for Holocaust Research
Nowy Swiat St. 72, 00-330 Warsaw; POLAND; Palac Staszica room 120 e-mail: centrum@holocaustresearch.pl RECENZJE - Raul Hilberg, Pamięć i polityka
60 lat temu Raul Hilberg, jeden z najznakomitszych historyków XX w., przedstawiając na nowojorskim uniwersytecie swój pomysł na doktorat, usłyszał od promotora: To będzie twój pogrzeb. Holocaust był raną niepokrytą jeszcze ziarniną, zaś świeża izraelska państwowość potrzebowała nie tyle opisu instytucji, ile mitu, tragiczno-bohaterskiej i czarno-białej wersji niedawnej przeszłości. Tymczasem planowana przez Hilberga prezentacja biurokratycznej machiny wyniszczenia nie tylko pomijała perspektywę ofiar, ale obejmowała również instytucje żydowskie. Myśl o tym, że wykonując posłusznie zarządzenia, niejako współpracowały przy własnej zagładzie, była nie do przyjęcia nawet dla Neumanna, naukowca dysponującego wiedzą i odpowiednim instrumentarium. Czytając pracę magisterską Hilberga, poświęconą roli niemieckiej służby cywilnej w Zagładzie, nie podważył zasadności tej tezy, stwierdził tylko: „To zbyt trudne do zniesienia – niech pan to usunie”. Hilberg zrobił to w magisterium, obiecując sobie solennie przywrócić w doktoracie. Tak też zrobił, wywołując burzę. Zadaniem każdego badacza jest zdobywanie nowych, nieznanych obszarów, nawet jeżeli droga do nich jest niełatwa, a konsekwencje – w tym sukces – trudne do przewidzenia. Nic też dziwnego, że próbuje wielu, do celu dociera zaś garstka najwytrwalszych. Należał do nich również Raul Hilberg, a właśnie opublikowane polskie tłumaczenie jego wspomnień pomaga zrozumieć, jaki bagaż jest potrzebny do przeżycia zarówno kilkudziesięcioletniej podróży pod prąd, jak i własnego pogrzebu. W zrozumieniu funkcjonowania biurokratycznych mechanizmów i struktur Hilbergowi pomogły zarówno zdolności do nauk ścisłych (o mało co nie został chemikiem), jak i wrażliwość i zmysł obserwacji. Osobne ławki dla białych i kolorowych, które widział, jadąc w 1939 r. z Miami do Nowego Jorku, kojarzyły się od razu z ławkami „tylko dla Aryjczyków” w rodzinnym mieście, ale jednocześnie uświadamiał sobie, że tylko z racji koloru skóry on, imigrant, niemówiący po angielsku, ma więcej praw niż wielu rodowitych Amerykanów! Dobrą szkołą działania państwowych struktur była armia, do której trafił w 1944 r., a z nią do wciąż ogarniętej wojną Europy. „O wojnę ledwie się otarłem. Choć nosiłem broń, doświadczyłem mniej, niż zaobserwowałem”. Obserwował zaś zarówno stacjonując w siedzibie NSDAP w Monachium, jak i – ponieważ znał niemiecki – przesłuchując jeńców i szukając dokumentów pozwalających wyśledzić zbrodniarzy wojennych. Ale też patrzył na wojsko i wojnę nie tyle okiem nastawionego na przygodę młodego człowieka, ile raczej dociekliwego naukowca. Frapowało go np. używanie przez Amerykanów skomplikowanego i zawodnego karabinu maszynowego, podczas gdy w niemieckim lufę można było wymienić w kilka sekund. Zadawał sobie pytanie: dlaczego żołnierze niemieccy atakowali jeszcze w kwietniu 1945 r. i ginęli za sprawę już w oczywisty sposób przegraną? Odpowiedzi zaczął szukać nie tylko w ideologii, ale przede wszystkim w strukturach. Już podczas pisania pracy magisterskiej doszedł do wniosku, że to „sprawca miał obraz całości. Tylko sprawca stanowił klucz. Właśnie jego oczyma musiałem oglądać to wydarzenie, od jego genezy do kulminacji”. W 1955 r. liczący 1600 stron maszynopis „Zagłady Żydów europejskich” był gotowy. Jak się szybko okazało, o trzy dekady za wcześnie, i Hilbergowi przyszło przeżyć jedno z największych rozczarowań każdego naukowca, świadomego stworzenia dzieła może niedoskonałego, ale z pewnością przełomowego. Wyobrażał sobie, że jego książkę będą czytali Żydzi, wpłynie na ich postrzeganie historii, rozpali dyskusję. Nie pomylił się tylko w ostatniej kwestii. Właśnie z utworzonego w 1953 r. w Jerozolimie instytutu Jad Waszem, gdzie próbował książkę wydać, nadeszła pierwsza fala krytyki. Również amerykańscy recenzenci chłodno, miejscami wrogo, potraktowali maszynopis, a wydawcy, przerażeni zarówno rozmiarami, szczegółowością, jak i ewentualnymi reperkusjami, odmawiali druku. Podawano różne powody, np. Wydawnictwo Uniwersytetu w Princeton uznało, że istniejące książki o Zagładzie są absolutnie wystarczające! Kiedy olbrzymie, trzytomowe dzieło, po sześciu latach starań, ukazało się w 1961 r. – większość recenzji była miażdżąca; a jednocześnie nawet krytycy pełnymi garściami czerpali z jego ustaleń, nie siląc się zazwyczaj na przypis. Jako prostego researchera potraktowała go Hannah Arendt, gdy pisała „Eichmanna w Jerozolimie”, nieraz dosłownie przepisując fragmenty jego książki, ale powołując się na nią tylko w miejscach niewygodnych i tym samym zrzucając z siebie „winę”. Dokonał też swoistego świętokradztwa, zaznaczając marginalne znaczenie oporu, mającego szczególne znaczenie w legitymizacji izraelskiej państwowości. Opis Judenratów, dla Hilberga stanowiących ostatnie, tragiczne ogniwo w długim łańcuchu żydowskich strategii dostosowawczych, został przez recenzentów potraktowany jako kolaboracja. Autor stał się również swego rodzaju wrogiem publicznym. Izrael na Bliskim Wschodzie, a Niemcy w Europie były bowiem dla Waszyngtonu zbyt ważnymi sojusznikami, książka Hilberga podkopywała zaś fundamenty dobrych z nimi stosunków. „Zagłada Żydów europejskich” nie stała się jednak prorokowanym pogrzebem Hilberga. Okazało się, że mając odpowiedni zasób sił i determinacji, można nie tylko wytrzymać 30 lat płynięcia pod prąd, ale po drodze jeszcze udoskonalać technikę. Hilberg bowiem stale, praktycznie do końca życia, uzupełniał i cyzelował swoje opus vitae. Jednocześnie szukał nowych tematów i nowych dróg. Wyciągnął wnioski z zarzucanego mu skupienia się na sprawcach, niedostrzegania zaś zwykłych ludzi. Może nie miał wtedy jeszcze świadomości, że został klasykiem, ale z pewnością wiedział, że wygrał. Podróż pod prąd się skończyła, a „Droga historyka Zagłady” była wyrzuceniem balastu! Ostatecznym, choć pośmiertnym (zmarł w 2007 r.) zwycięstwem stało się wydanie w 2012 r. przez Jad Waszem – skąd ponad pół wieku wcześniej wyszły pierwsze słowa krytyki – hebrajskiego tłumaczenia „Zagłady”. Raul Hilberg, Pamięć i polityka. Droga historyka Zagłady, tłum. Jerzy Giebułtowski, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2012
|