P. Opoczyński - recenzje
Perec Opoczyński, Reportaże z warszawskiego getta
autor recenzji Marcin Wilkowski
Reportaże z warszawskiego getta Pereca Opoczyńskiego to kolejna już publikacja serii Biblioteka Świadectw Zagłady, wydana przez Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów we współpracy z Żydowskim Instytutem Historycznym.
Poeta, dziennikarz i listonosz
Perec Opoczyński urodził się 1892 roku w Lutomiersku. Po zakończeniu I wojny światowej zamieszkał w Łodzi, gdzie pisał w lokalnej żydowskiej gazecie oraz aktywnie uczestniczył w życiu kulturalnym. Po śmierci dwójki dzieci przeniósł się do Warszawy. Wraz z żoną i zamieszkał w niewielkim biednym mieszkaniu na ul. Wołyńskiej 21 – żydowskiej ulicy nędzy. W 1935 roku urodził mu się syn. Do wybuchu wojny pisywał do syjonistycznej gazety “Dos Wort”, swoje reportaże i opowiadania publikował też pod pseudonimem w “Folksblat” i “Ekspresie”. Kiedy utworzono warszawskie getto, mieszkanie Opoczyńskiego znalazło się w jego murach. Dzięki wstawiennictwu przyjaciela udało mu się wejść do redakcji utworzonego przez historyka Emanuela Ringelbluma konspiracyjnego archiwum getta. Na jego zamówienie pisał reportaże i analizy, dorabiając niewielką pensją listonosza, obchodzącego ulice getta. Kontakt z ludźmi, możliwość wysłuchania ich historii i opinii były dla niego wartościowym źródłem, wykorzystywanym później w reportażach. Opoczyński zginął prawdopodobnie w styczniu 1943 roku – z tego miesiąca pochodzi ostatni zapis w jego dzienniku. O losie jego żony i dziecka nic nie wiadomo.
Reportaże i inne teksty Pereca Opoczyńskiego ukryte w dwóch bańkach po mleku zamurowano w piwnicy na Nowolipkach, gdzie przeleżały nietknięte aż do przypadkowego odkrycia w 1950 roku.
Terror i egzystencja za murami
Opoczyński, podobnie jak Rozensztajn opisuje próby samoorganizowania się społeczności żydowskiej zamkniętej w murach getta. O ile jednak autor Notatnikaprzedstawia je oficjalnie z perspektywy władzy, Opoczyński koncentruje się głównie na inicjatywach oddolnych, pisząc o akcjach dobroczynnych wspólnot domowych czy szmuglu, nielegalnym procederze przemycania przez granice getta żywności zaopatrującej wewnętrzny czarny rynek. Wszystkie jego teksty charakteryzuje silna wrażliwość na los najsłabszych, tych, którzy nie są w stanie przystosować się do nowej, radykalnej sytuacji. Wielką wartością tych materiałów jest język, nadający relacjom emocjonalny charakter:
Po zewnętrznej stronie bramy [domu] wisi już żółty plakat z napisem po niemiecku i polsku “Dur plamisty”. Wcześnie zbudzeni sąsiedzi z okolicznych domów i przechodnie roznoszą już nowinę jak miasto długie i szerokie. Na Smoczej 10 parówka[1], na Wołyńskiej 7 parówka, Lubeckiego 13 parówka. Ach, Żydkowie złoci, dziś w mieście rzeź! Pół Warszawy ma zamknięte bramy. (…) Żydówka z włosami pełnymi pierza, z zaspanymi oczyma opowiadała temu, kto przyniósł nowinę, że córka jej siostry przeziębiła się w łaźni w tamtym tygodniu, poleżała w łóżku ze dwa, trzy dni, i któż by pomyślał, odeszła wczoraj z tego świata. Do jakiej to ruiny doprowadzają dziś ubrania i pościel, Boże miłościwy!
Uwagę zwrócić warto także na reportaż Dom numer 21, w którym Opoczyński niezwykle sugestywnie szkicuje relacje sąsiedzkie w jednym z domów przy ulicy Wołyńskiej. Jednym z głównych tematów podejmowanych przez zamieszkujących go Żydów są ucieczki do ZSRR, w których biorą udział członkowie ich rodzi i znajomi. Początkowa ekscytacja możliwością ucieczki od nazistowskiego terroru, biedy i niesprawiedliwości zamienia się ostatecznie w gorzkie uczucie rezygnacji i beznadziei: Teraz, po tej morderczej parówce, i ci najodporniejsi chcą iść na “tamtą stronę”, bo co tu jest za życie? Tam człowiek jest chociaż wolny, głodny czy syty, ale jest człowiekiem. A tu, co? (…) Ale na “tamtą stronę” przechodzi już rzadko kto, chyba że ryzykanci, lekkomyślni, bo mróz kąsa i każdego dnia wracają stamtąd wędrowcy z odmrożonymi nogami i rękami. Do domu naprzeciwko powrócił chłopak z nogą odmrożoną powyżej kolana i nie wiadomo, czy nie trzeba będzie amputować. Mrozy jak mrozy, ale znacznie bardziej przeraża wieść o tym, że i ruscy żołnierze strzelają do przekradających się przez granicę. Jest jak wiadro zimnej wody. Jak to? Rosjanie, którzy wszystkich nazywają “towariszczi”, strzelają do ludzi uciekających z piekła? Do Żydów, ofiar hitlerowskiego terroru?
Historia czy literatura?
Teksty Opoczyńskiego to literacki obraz codzienności w warszawskim getcie – opowieść pisana językiem radykalnie różniącym się od języka pozornie obiektywnego historycznego-dokumentalnego przekazu, którego autor ukrywa się przed czytelnikiem stosując chłodny bezosobowy styl narracji, unikając sformułowań odnoszących się do siebie czy marginalizując estetyczne funkcje opisu. Mamy tu – inaczej niż w przypadku Notatnika do czynienia z barwnym, emocjonalnym, pełnym wielu odniesień relacjonowaniem. Badacz literatury Zagłady Dacid Roskies klasyfikuje relacje Opoczyńskiego jako documentary fiction – dokumentalną fikcję, w której rola autora nie ogranicza się wyłącznie do przekazu informacji o zaobserwowanych faktach. Opaczyński jest w swoich reportażach nie tylko naocznym światkiem, ale też wszechwiedzącym, generalizującym i oceniającym wszystko z własnego punktu widzenia narratorem. Roskes – jak czytamy we wstępie opracowanym przez Monikę Polit – zwraca uwagę, że ów typ mieszanej subiektywno-obiektywnej narracji jest niezwykle charakterystyczny dla literatury żydowskiej. Opoczyński wyraźnie czerpie z tej tradycji.
Powołując do życia Ojneg Szabes[2], Emanuel Ringelblum wystrzegał się angażowania w jego prace dziennikarzy. Pisał o celowym ich pomijaniu w procesie rekrutowania współpracowników Archiwum. Obawiał się przede wszystkim tego, że zawodowi dziennikarze nie ustrzegą się pokusy literaturyzowania definiowanego przez niego jako naddatek fałszujący opis nader dramatycznej rzeczywistości domagającej się jak największej formalnej dyscypliny, prostoty i rzetelności.
Obiektywność stylu opisywania, koncentracja na faktach a nie sposobie ich opisu – to ideały historycznej narracji. Wydaje nam się, że autor – ukrywając się przed nami w swoim opowiadaniu o historii przedstawia przeszłą rzeczywistość taką, jaka ona była. Tymczasem nie tylko zawsze taki a nie inny wybór źródeł czy ocena wydarzeń, ale także sam język czy forma literacka – będąca przecież integralnym elementem narracji – jest formą obecności autora w tekście. Dobrym rozwinięciem tego zagadnienia może być artykuł Haydena White’a Fabularyzacja historyczna a problem prawdy[ 3], w którym ten amerykański badacz teorii i historii historiografii analizuje różne formy przedstawiania rzeczywistości Zagłady w literaturze historycznej, nawiązując przy okazji do dyskusji na temat “odpowiedniości” różnych sposobów jej opisywania.
[1] Niemieckie władze objęły zamkniętych w getcie żydów nadzorem sanitarnym, który faktycznie stał się formą terroru. Oficjalnie w ramach polityki walki z tyfusem organizowano masowe akcje dezynfekcyjne, będące kolejną okazją do wymuszania łapówek i niszczenia żydowskiego mienia – jeśli chodząca po mieszkaniach komisjanie zostawała odpowiednio wysoko opłacona, ubrania, pościel i inne wyposażenie domów palono, lokatorów zaś zapędzano do łaźni (nazywanej w reportażu parówką). Tam golono im włosy i poddawano kąpieli, po której godzinami czekać musieli na zwrot odkażanych w tym samym czasie ubrań.
Zob. reportaż Księga parówki, s. 59-85.
[2] Ojneg Szabes – (jid.; hebr. Oneg Szabat) – dosł. “radość soboty”, kryptonim konspiracyjnego Archiwum getta warszawskiego, którego współtwórcy spotykali się zazwyczaj w sobotę po południu. Zwyczajowo Archiwum to określa się mianem Archiwum Ringelbluma.
[3] H. White, Fabularyzacja historyczna a problem prawdy, w: Tenże, Poetyka pisarstwa historycznego, Kraków 2000, s. 211-236.
Perec Opoczyński, Reportaże z warszawskiego getta. Przekład, redakcja naukowa i wprowadzenie Monika Polit, Warszawa 2009
Copyright © tekst i zdjęcia Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN [jeżeli nie zaznaczono inaczej] www.holocaustresearch.pl>
|